Jak bezradnie serce się kurczyło,
A chód jeszcze był lekki i miękki,
Lecz na prawą dłoń nałożyłam
Rękawiczkę z mej lewej ręki.
Wydawało się: stopni tak wiele,
Lecz wiedziałam, że trzy, na pewno!
Pośród klonów jesienny szelest...
On poprosił: "O, umrzyj ze mną!
Oszukały, zabrały mi siły
Losy zmienne i nierozumne".
I odrzekłam: "O, miły, miły,
Mnie tak samo! I z tobą umrę..."
To jest pieśń ostatniego spotkania.
Popatrzyłam na dom w mrocznym cieniu.
Oświetlona tylko sypialnia
Obojętnej świecy płomieniem
Wysoko w niebie chmurka zaszarzała
Wiewiórczą, płasko rozpostartą skórką.
Powiedział: "Nie żal mi twojego ciała,
W marcu roztopi się, krucha Sniegurko!"
W puszystej mufce lodowate dłonie.
Było mi strasznie, było mi okrutnie...
O, jak powrócić was, szybkie tygodnie
Jego miłości ulotnej, tak krótkiej!
Nie pragnę ani zemsty, ani bólu,
Niech umrę razem z ostatnią śnieżycą.
Jego wróżyłam w wigilię Trzech Króli
I jego miłą byłam cały styczeń.
slicne te wierszyki poczytajcie sobie!!! muaaaa:*:*
|