05.06.2005 :: 09:43
Wszystko co mnie otaczało, dziczeć poczęło. Śnie przejrzysty, schowaj się głęboko, bo myśli gwałtowne nadchodzą. Boję się ciebie. Gwiazdo, bramo piekielna. Wolę słuchać głosów, co pieśni żałobne śpiewają. Niż żyć pochowana w światach astralnych, i doznawać twojej litości. Z przemalowanymi oczami, złapałaś mnie swym wzrokiem. Gdy na ziemi leżąc przeglądałam się w kałuży krwi. Podniosłam głowę, i nie wiedząc czemu, zaczęłam za tobą iść. Wiecznego spokoju krokiem. Zaprowadziłeś mnie na przedmieścia nieba, gdzie deszcze fortepianów spadają na głowy, w pokera grają anioły, i zabijają monotonię ciszą. Niektóre jakby z niechęci do Boga, biegają w kółko i przeklinają, inne na szubienicach wiszą. Poczułam że nie pasuję tu. w czarne oczy nie chcę już spoglądać, za ich śladem iść. Widząc swój cień, w natłoku kolorów, wyciągam dłoń, tak bardzo pragnę przestać śnić. Biegnę żyć. Głuchy łoskot, wybił mnie ze snu. Pamiętam tylko odłamki chwil i życie które opadało w dół. Chciałam je pochwycić, złapać jak własny cień, gdy uderzając o ziemię zbudziłam się. To tylko sen.